Etykiety

środa, 20 kwietnia 2016

Kula Rozpaczy cz 3

 Kula Rozpaczy cz 3

Bohaterowie gorączkowo przeglądali notatki, jednak nikt nie był w stanie rozszyfrować znaczenia obliczeń. Po pewnym czasie ktoś zaproponował przeszukanie pozostałych budynków.
Pierwsza budowla doszczętnie spłonęła. Mimo dokładnego sprawdzenia zgliszczy grupa nie znalazła niczego ciekawego, prócz fragmentów spalonych ciał.

Został samotny młyn. Ponury, obskurny budynek stał niedaleko na wzgórzu, rzucając cień w stronę drużyny. Skrzypnęły, ostrożnie otwierane, ciężkie drzwi. Kompania weszła do środka, trzymając w gotowości oręż. Grube wrota błyskawicznie zatrzasnęły się za nimi. Nad ich głowami na belkach nośnych, zaczęły pojawiać się pół przezroczyste postacie. Około trzydzieści duchów ubranych w długie togi i spiczaste kapelusze zdawało się nie zwracać uwagi na przybyszów. Wśród tłumu wyróżniały się, jednak dwie małe osóbki. Dzieci siedziały na bocznej belce i patrzyły  się z ciekawością na bohaterów. Chłopczyk i dziewczynka rozpoczęli rozmowę. Po krótkim dialogu, gdy Lambert zaczął naciskać by wyciągnąć jakiekolwiek informacje dusze zaatakowały śmiałków. Chłopczyk przeistoczył się w paskudną zjawę a dziewczynka rozpłynęła się w powietrzu. Nagle Lambert rzucił się w stronę Toomira, który zaskoczony nie zdążył uskoczyć przed potężnym ciosem. Krasnolud padł na ziemię niezdolny do dalszej walki. Widząc to Aerys cisną w stronę Halvira metalową sieć, skutecznie unieruchamiając opętanego towarzysza. W tym czasie Ragnar zajęty był pojedynkiem z drugim przeciwnikiem. Po kilku nietrafionych ciosach adwersarz rozerwał mu ramię. Mortor z całej siły ciskał noże w stronę potwora. Niestety z niewielkim skutkiem. Skulony na ziemi Lambert marszczył spocone czoło. Po chwili odzyskał świadomość a wyrzucony z ciała duch został błyskawicznie pokonany, przez celne zaklęcie Aerysa. Pozostałe zjawy wciąż nie przejawiały żadnego zainteresowania. Walka zakończyła się po krótkiej chwili.

Gdy Mortor opatrywał rannych, Ragnar zwrócił uwagę drużyny na wielkie, zielone oczy przyglądający im się z cienia. Lambert podszedł kilka kroków.
Wnet z ciemności wyskoczyła mała postać. Przed nim ukazał się niski, wychudzony człekopodobne stworzenie, o gęstych brązowych włosach, ubrane w szmaty, z wiankiem kwiatów na głowie. Przestraszony zaczął biegać i krzyczeć.

Nalanar uspokoił go i porozmawiali chwilkę. Bożątko, bo tym właśnie okazała się być nieznana postać, opowiedziało herosom, o tym, co wydarzyło się w tym miejscu. Mówił o wysokich postaciach w złoto czerwonych zbrojach, o potworze w domu, o wielkim mordzie podopiecznych studentów wuja, jak i o samym staruszku. Intruzi zabrali go przez portal, który znajdował się w ukrytej komnacie.  Maluch podbiegł do ściany i wcisną jedną z cegieł. Podłoga rozstąpiła się ukazując przed kompanią długie schody znikające w ciemności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz